Jesienne pyszności (cz. 2)

Dzień dobry moi drodzy.

 

„Czerwone korale. Czerwone niczym wino. Korale z polnej jarzębiny…”.

 

Każdy z nas zna te korale, które zdobią jesienią drzewa na skwerkach, w parku, w lesie. Czasami nawet przy domu.

Z owoców jarzębiny, bo o nich dzisiaj Wam trochę opowiem, można zrobić nie tylko korale, ale i pyszne domowe przetwory.

Jarzębina to nazwa pospolita drzewa, które nazywa się jarząb (nie mylić z jastrzębiem ;-) ).

Wiosną jest obsypane białymi kwiatami, a jesienią pomarańczowo-czerwonymi owocami. UWAGA!!! Nie wolno spożywać ich na surowo. Są wtedy niebezpieczne dla naszego układu pokarmowego.

Ale po przemrożeniu zebranych owoców (a więc po zbieraniu ich po pierwszych przymrozkach lub włożeniu ich do zamrażalnika na co najmniej dobę) możecie z nich zrobić (najlepiej z kimś z osób dorosłych dżemy, galaretki, soki. Owoce jarzębiny to skarbnica witamin. Nie tlko C, ale także PP, K oraz E. Mają też mnóstwo karotenu.

Najprościej będzie owoce zasuszyć i robić z nich pyszną herbatę: łyżkę suszonych owoców rozdrabniamy i wrzucamy do naczynia. Zalewamy szklanką wrzątku i odstawiamy pod przykryciem na ok. 15-20 minut. Po przecedzeniu pijemy w 2-3 porcjach.

Oto kilka linków do przepisów (sam bym proporcji nie wymyślił):

https://matkatylkojedna.pl/co-przyrzadzic-z-jarzebiny/

http://www.smakizycia.pl/kuchnia/przepisy/jarzebina-do-miesa/

http://wsiowakuchnia.blogspot.com/2013/08/sok-z-jarzebiny.html

Jeśli macie zamiar zbierać owoce jarzębiny to radzę się pośpieszyć. Są one przysmakiem wielu ptaków (np. kosów, drozdów), więc mogą być szybsze od Was.

 

M.G.